FILM NIE JEST ANI ZŁY, ANI SŁABY, ANI ZA PATETYCZNY CZY PRZEGADANY - JAK ZARZUCA MU TU WIĘKSZOŚĆ PRZEDMÓWCÓW.
PORÓWNAJCIE GO PROSZĘ Z WSZYSTKIMI WCZEŚNIEJSZYMI PRODUKCJAMI AMERYKANÓW NA TEN TEMAT.
ZARZUCA MU SIĘ ZBYT PATETYCZNY, WSZĘDOBYLSKI PODKŁAD MUZYCZNY. MOŻE. ALE CZY TO MA BYĆ GŁÓWNE KRYTERJUM OCENY DRAMATU HISTORYCZNEGO?
MAM MIESZANE UCZUCIA. JEDNOCZESNIE NA POWYŻSZYM FORUM, TE SAME OSOBY CHWALĄ TAKIE FILMY JAK "WINDTALKERS" JOHNA WOO CZY "LAST SAMURAJ" ZWICKA, W KTÓRYCH PATETYZM ATAKUJE SIADKÓWKĘ WIDZA W KAZDEJ SEKWENCJI. TO ZAKRAWA NA CYNIZM.
ALAMO HANCOCKA JEST PIERWSZYM OD BARDZO DAWNA OGLĄDANYM PRZEZE MNIE AMERYKAŃSKIM DRAMATEM HISTORYCZNYM, GDZIE W TWÓRCY W MIARĘ PRÓBUJĄ SIĘ ROZLICZYĆ Z RACJAMI OBU STRON W TOCZĄCYM SIĘ KONFLIKCIE. POPATRZCIE JAK ŚWIETNIE SĄ TAM POKAZANE ANIMOZJE TRAWIĄCE SAMYCH TEKSAŃCZYKÓW. POSTAĆ TRAVISA - GRANA BARDZO DOBRZE PRZEZ WILSONA, JEST TAM COKOLWIEK DWUZNACZNA. A PRZECIEŻ TO BOHATER NARODOWY STANÓW, NIE MÓWIĄC JUŻ O TEKSASIE. A PATRICK GRAJĄCY JIMA BOWIE? JEST ŚWIETNY, A BOWIE W JEGO WYKONANIU CHLEJE NA POTEGĘ, JEST AROGANCKI I PROWOKUJE ROZRUBY. A TO TAKŻE TAKI AMERYKAŃSKI WOŁODYJEWSKI! CZY W NASZYCH PRODUKCJACH PRZEDSTAWIALIŚMY TAK KTÓREGOŚ ZE SWOICH FILMOWYCH HEROSÓW?
DLATEGO ZARZUTY O PATETYŹMIE SĄ COKOLWIEK NIE PRZEMYŚLANE.
O REALIZMIE FILMU NIE BEDĘ NIC PISAŁ ABY NIE PRZEDŁUŻAĆ, ALE JAK KOGOŚ INTERESUJE POLEMIKA TO JESTEM DO DYSPOZYCJI.
W TEJ OSTATNIEJ KWESTII NA PRAWDĘ DUŻO SIĘ NAPRACOWANO W FILMIE. POPATRZMY CHOĆBY NA PRZEBIEG SZTURMU I SEKWENCJĘ W KTÓREJ TEKSAŃCZYCY DAJĄ SIĘ TOTALNIE ZASKOCZYĆ. TO ZUPEŁNE NOWUM I PRZECZY NARODOWEMU STEREOTYPOWI. TEGO TAK NIKT U NICH DOTĄD NIE POKAZYWAŁ!
NAWET CUKROWANY CROCKETT - DZIĘKI GRAJĄCEMU GO THORNTONOWI PREZENTUJE SIĘ TU BARDZO DOBRZE.
QUAID JAKO HOUSTO - PEŁEN ROZTEREK I TARGAJĄCYCH GO NIEPEWNOŚCI JEST ŚWIETNY.
JEŚLI CZEGOŚ TAM BRAKUJE TO PEŁNEJ OPCJI ZE STRONY MEKSYKAŃSKIEJ, ALE I TAK MAMY ICH RACJI WIĘCEJ NIŻ W JAKIMKOLWIEK INNYM FILMIE O ALAMO. I PROBLEM W TYM, ZE WIELE CIEKAWYCH SEKWENCJI "MEKSYKAŃSKICH" WYCIĘTO Z FILMU.
JEŚLI COŚ SPŁYCONO - W MOIM ODCZUCIU - TO POSTAĆ SANTA ANNY. I TO ZARÓWNO CHARAKTEROLOGICZNIE, JAK I POD WZGLĘDEM DOBORU ODTWÓRCY ROLI. PASKUDNIE ODPYCHAJĄCY ECZEVARIA, KTÓRY GO GRA KONTRASTUJE Z RELACJAMI MÓWIĄCYMI WYRAŹNIE O ATRAKCYJNYM WYGLĄDZIE SANTA ANNY, KTÓRY MIAŁ OGROMNE POWODZENIE WŚRÓD KOBIET.
A W FILMIE DALEKO MU DO WYGLĄDU VALENTINO.

ABY JUŻ NIE ZANUDZAĆ - PO PROSTU, JAK KTOŚ CHCE OBEJRZEĆ DOBRY, WCIĄGAJĄCY DRAMAT HISTORYCZNY A INTERESUJĄC SIĘ TĄ DZIEDZINĄ JEST WYBREDNYM WIDZEM - TO, W MOIM ODCZUCIU - DOBRZE TRAFIŁ.

JAK KTOŚ LUBI KRESKÓWKI LUB FIKCYJNE KINO AKCJI, W CELU LI TYLKO ROZRYWKI - NIECH NAWET DO FILMU NIE ROBI PRZYMIAREK.

POZDRAWIAM,
JABU